.: System strzeżenia i izolacji więźniów na Majdanku
Strona główna
Aktualności
Historia obozów
Władze zwierzchnie
Obozy zagłady
Obozy koncentracyjne
KL Lublin (Majdanek)
   Obóz
    Założenia i budowa
    Organizacja obozu
    Obsada stanowisk
    FKL
   Podobozy
   Więźniowie
    Oznaczenia
    Funkcyjni
    Samopomoc i konspiracja
   Ucieczki
   Warunki bytowania
   Eksterminacja
   Grabież
   Kalendarium
   Obóz NKWD
   Procesy zbrodniarzy
   Muzeum
   Galeria
   Zdjęcia archiwalne
   Zdjęcia współczesne
Biogramy
Eksperymenty
Dokumenty
Słowniczek obozowy
Filmy
Czytelnia
Autorzy
Linki
Bibliografia
Subskrypcja
Wyróżnienia
Księga gości

Wstęp
System strzeżenia i izolacji więźniów
Ucieczki
14/15.07.1942 r. - Brawurowa ucieczka jeńców radzieckich
16/17.03.1944 - Ucieczka kierownictwa Związku "Orzeł"
28.03.1944 - Ucieczka kanałami

Położenie obozu

ołożenie KL Lublin w porównaniu z innymi obozami, zarówno koncentracyjnymi czy zagłady jest specyficznie. Zazwyczaj zakładano je z dala od większych osiedli czy szlaków komunikacyjnych, najczęściej w lasach lub miejscach mało dostępnych, osłaniając je starannie przed wzrokiem osób niepowołanych. Z Majdankiem było inaczej. Od północy obóz graniczy bezpośrednio z ruchliwą arterią prowadzącą do Zamościa., od południa i wschodu z gospodarstwami wiejskimi, a od zachodu sięgał aż do przedmieścia Lublina. Obóz zlokalizowano na polach uprawnych wsi Dziesiąta, Kalinówka i kol. Abramowice w miejscu gdzie teren tworzył niewielkie wzniesienie. Cały obszar, pozbawiony drzew, budynków i jakiejkolwiek osłony, był doskonale widoczny nawet ze znacznej odległości. Takie położenie obozu było jednak korzystne dla władz obozowych, gdyż pozwalało strażnikom śledzić każdy krok więźniów, a niewielka odległość od dworca kolejowego, nie stwarzała konieczności budowy bocznicy kolejowej. Ważne były także cele ekonomiczne, czyli rezerwuar taniej siły roboczej.

Techniczne zabezpieczenia obozu

Ogrodzenie
W pierwszej kolejności zajęto się grodzeniem drutem kolczastym pól więźniarskich. Wznoszono je stopniowo i nie od razu w jego ostatecznej formie. Ostatecznie ogrodzenie składało się z podwójnych rzędów drutów kolczastych, rozpiętych na drewnianych słupach o wys. 2,2 m. Przejście przez ogrodzenie miały uniemożliwić 70 cm odkosy, którymi zakończone były słupy. Odkosy te, skierowane ku polom więźniarskim, również gęsto oplatały druty kolczaste. Sieć drutów wypełniała także pas między dwoma rzędami ogrodzenia (2,8 m szer.), biegnąc ukośnie od podstawy jednego rzędu do najwyższej linii drugiego rzędu. Plecionka ta nosiła nazwę Stolpedraht. Po udanej ucieczce jeńców radzieckich, w maju i czerwcu 1942 r. przystąpiono do zabezpieczenia czterech pierwszych pól więźniarskich przewodami wysokiego napięcia. Instalowano je na tych pochyłych drewnianych słupkach między dwoma rzędami drutów, umieszczając co 20 cm porcelanowe izolatory z przewodami. Z nieustalonych przyczyn prace przy elektryzowaniu ogrodzeń posuwały się wolno i najprawdopodobniej sfinalizowano je pod koniec 1943 r. lub nawet na początku 1944 r.

Ogrodzenie pól więźniarskich Ogrodzenie pól więźniarskich. Na wewnętrznych słupach, jak i na tych ułożonych na skos widoczne porcelanowe izolatory.

Przestrzeń między drutami była starannie wyczyszczona z roślin i chwastów oraz wysypywana białym wapiennym tłuczniem dla zwiększenia widoczności w nocy.

Niezależnie od tego strefę śmierci oddzielono przegrodą z drutu kolczastego na wys. 80 cm. Przed przekroczeniem strefy śmierci przestrzegały tablice z tekstem w trzech językach: polskim, niemieckim i rosyjskim. Oprócz tego często nowo przybyłych więźniów informowano o istnieniu strefy śmierci.

Pojedynczy rząd drutów kolczastych otaczał także budynki łaźni i komór gazowych, oraz budynek dużego krematorium.

Teren całego obozu o powierzchni 270 ha ogrodzono pojedynczym rzędem drutów kolczastych. Ogrodzenie to wznoszono odcinkami i ukończono je dopiero jesienią 1943 r.

Wieże strażnicze

Wieża tylko z pomieszczeniem górnym















Wieża z pomieszczeniem dolnym

Na wiosnę 1942 r. wokół pól więźniarskich ustawiono 18 drewnianych wież strażniczych o wysokości 7,5 m każda. Wieże te wzniesiono na granicy poszczególnych pól oraz pośrodku dłuższego boku I i V pola. Osiem z nich posiadało całkowita obudowę i oprócz górnej partii, w której pełniono posterunki, miało także pomieszczenie parterowe (mit Wachstube). Wieże te stały na wszystkich rogach prostokąta pól więźniarskich, a poza tym na granicy I międzypola i II pola oraz III i IV pola. We wszystkich innych znajdowały się jedynie pomieszczenia górne (ohne Wachstube)

Bunkry
Przed ewentualnym atakiem z zewnątrz, obóz od strony pół uprawnych został otoczony 8 betonowymi bunkrami, zamaskowanymi ziemią i trawą. Straż w bunkrach zaciągano przynajmniej na pół godziny przed zapadnięciem zmroku a zdejmowano następnego dnia. Regulamin przewidywał, że załoga każdego bunkra winna składać się z czterech SS-manów: dwóch obsługujących karabin maszynowy (MG) i dwóch patrolowych. Do zakresu obowiązków załogi bunkrów należało w chwili napaści zrobić użytek ze wszystkiej posiadanej broni i walczyć aż do chwili zaalarmowania straży w obozie i zorganizowania obrony. Do bunkrów SS-mani zabierali ze sobą psy.

W miarę przesuwania się frontu wschodniego ku ziemiom polskim niebezpieczeństwo zaatakowania Majdanka stało się jeszcze bardziej możliwe. W związku z tym do istniejących już bunkrów dobudowano dwa nowe: jeden na terenie Wachbataillonu i jeden na Bauhofie.

Oświetlenie
Oświetlenie zostało bardzo dobrze przemyślane. Najstaranniej oświetlono strefę śmierci oraz przestrzeń między polami, umieszczając wzdłuż ogrodzenia rzędy silnych żarówek, których światło było kierowane ku dołowi dużymi, blaszanymi kloszami. Światło zapalano z chwilą nastania zmroku, a gaszono, gdy już całkowicie się rozjaśniło. Późną jesienią paliło się od godziny 15 do 8, a podczas mgły lub w wypadku dużego zachmurzenia pozostawiano je także na dzień.

Obok lamp zainstalowanych wzdłuż ogrodzenia, pola więźniarskie oświetlały ruchome reflektory z wież strażniczych.

Część gospodarcza obozu był bardzo słabo oświetlona. Jedne punkt świetlny znajdował się przy każdym z trzech dużych baraków przeznaczonych na warsztaty oraz jeden za ostatnim magazynem. Ponadto zainstalowano lampy na słupach ustawionych w kilku rzędach wzdłuż dróg i ścieżek obozowych.

Skąpe oświetlenie posiadały także magazyny i część SS-mańska, a przed budynkami łaźni, komór gazowych i komór dezynfekcyjnych nie przewidziano ani jednej żarówki.

Pozostała część obozu tonęła w kompletnych ciemnościach. Wynikało to z faktu, że w ciągu nocy uwaga załogi obozowej koncentrowała się na polach więźniarskich, a wszystkie wysiłki jej zmierzały do tego, by żaden więzień nie przekroczył ogrodzenia.

Światła na Majdanku paliły się niezmiennie w każdą noc aż do czasu pierwszych nalotów. Obawa przed bombardowaniem obozu skłoniła komendanta Florstedta do wydania 1.03.1943 zarządzenia, by przy ostrzeżeniach przeciwlotniczych wygaszać część oświetlenia w obozie, a na wypadek alarmu lotniczego wszystkie światła. Zarządzenie to było ściśle respektowane. Gdy zawyła syrena alarmowa, należało gasić światło również w blokach. W przeciwnym wypadku SS-man z wieży rzucał ostrzeżenie, a gdy to nie odnosiło skutku, natychmiast strzelał, celując wprost w bloki.

Posterunki

Wieże strażnicze
Początkowo wokół poszczególnych pól więźniarskich rozstawiono wartowników uzbrojonych w automaty. Rekrutowali się oni z Litwinów i Ukraińców. Stan ten uległ zmianie po wzniesieniu wież strażniczych, do których przeniesiono posterunki. Były one czynne całą dobę, przy czym w każdej wieży pełniło je na zmianę po trzech SS-manów - gdy jeden stał na warcie, dwaj pozostali przebywali w baraku wartowniczym wzniesionym obok pierwszego pola. Strażnicy w wieżach mieli do dyspozycji lekki karabin maszynowy typu (IMG), karabin ręczny typu "Mauser" oraz ostre granaty ręczne, przeznaczone do likwidowania większych grup, które ewentualnie usiłowałyby przekroczyć ogrodzenie.

Obowiązkiem strażników w wieżach było strzelanie bez ostrzeżenia do więźniów przekraczających tzw. strefę śmierci, a w nocy do każdego, kto opuściłby barak mieszkalny. Nie czynili tego jedynie wówczas, gdy na polu pojawiła się czerwona lampa - znak dla strażników, że przebywa tu jeszcze jakiś SS-man.

Grosse postenkette
W ciągu dnia po zewnętrznej stronie granic obozu rozstawiano tzw. dużą postenkettę. Były to pojedyncze posterunki stojące, uzbrojone w ręczne automaty. Do zakresu obowiązków ich należało strzelanie do więźniów podejrzanych o próbę ucieczki, udaremnienie kontaktów z osobami spoza obozu oraz nie dopuszczanie do gromadzenia się tych osób w pobliżu bram i drutów.

Odległość między poszczególnymi posterunkami wynosiła kilkadziesiąt metrów.

W miesiącach letnich, od kwietnia do 30 września, duży łańcuch posterunków stał od godz. 5.00 do 22.00, natomiast w pozostałym okresie, gdy dzień był znacznie krótszy, od 6.00 do 21.00.

Postenketty nie można było jednak ściągnąć, jeśli wszystkie Blockführerstube nie uzgodniły telefonicznie, że apel wieczorny się zgadza. W przeciwnym wypadku posterunki pozostawały na swoim miejscu. Gdy stwierdzono ucieczkę więźnia, duża postenketta stała aż do momentu ujęcia zbiega. Były wypadki, że nie zdejmowano jej przez dwie doby.

Kleine postenkette
W ciągu dnia główną siłę warty stanowiła duża postenketta, nocą natomiast najstaranniej strzeżono pola więźniarskie. Przed wszystkim ustawiano wokół nich dodatkowe posterunki. W budkach wartowniczych, które stały przy bramach wiodących na pole czuwało po trzech wartowników, podczas gdy w ciągu dnia w każdej przebywał zazwyczaj jeden SS-man

Regulamin dla służby wartowniczej przewidywał również posterunki między wieżami. Miało je pełnić na zmianę trzech SS-manów. Ustalono, że posterunki te będą rozstawiane na pół godziny przed zapadnięciem zmroku i zdejmowane z nastaniem dnia. Stanowiska ich, dokładnie po środku między dwiema wieżami, miały być zaznaczone drewnianymi palami. Posterunki te stały prawdopodobnie bardzo rzadko, skoro więźniowie najczęściej nie wiedzieli o ich istnieniu. Można również przypuszczać, że strażnicy niezbyt gorliwi w pełnieniu swych obowiązków, zamiast stać na wytyczonym miejscu, wchodzili do budek wartowniczych.

Pilnowanie więźniów w czasie pracy
Podczas pilnowania większych grup roboczych SS-mani trzymali bez przerwy broń w pogotowiu. Ustawiali się w odległości około sześciu kroków od więźniów, zwracając równocześnie uwagę, by naprzeciw celownika nie znajdował się przypadkiem któryś z pozostałych wartowników. Ponadto zabierali ze sobą zwykle psy.

Komanda pracujące na terenie obozu pilnowali kapowie i vorarbeiterzy. Oprócz kijów i pejczy, które sami sobie zdobywali, nie posiadali żadnej broni.

Ponadto na polu kobiecy w każdym bloku czuwała milicja pomocnicza (tzw. Lagerpolizei) podporządkowana Blockältesterowi.

Pozostałe posterunki
Niezależnie od dużego łańcucha posterunków wartę trzymano także przy wszystkich trzech bramach obozowych. Stojący tu strażnicy, uzbrojeni w pistolety maszynowe, mieli obowiązek kontrolować wszystkie przybywające i opuszczające obóz pojazdy i osoby. Zgodnie z regulaminem, interesanci niemieccy mogli być wpuszczani tylko przez jedną bramę i to wówczas, gdy posiadali przepustki wydane przez komendanturę lub byli bezpośrednimi przełożonymi obozu. Przepustki upoważniały do jednorazowego wstępu na teren KL i przy wyjściu były zabierane.

Jedna z trzech bram obozowych

Straż wokół pół więźniarskich uzupełniały luźne patrole SS-manów z odpowiednio tresowanymi psami. Pozostały teren w ciągu nocy był strzeżony znacznie słabiej. Pojedyncze straże z automatami stały przy kantynie i domku komendanta. Trzy dwuosobowe posterunki z MP czuwały w pobliżu arterii Lublin-Zamość, po dwóch wartowników w majątku Felin, w pobliżu Dziesiątej oraz w miejscu, gdzie obóz graniczył z ulicą Krańcową. Niezależnie od tego posterunki kontrolne stały przy ulicach obozowych: jeden przy Lagerstrasse i jeden przy Kommendanturstrasse.

Bereitschaftwache (pogotowie wartownicze)
Od zmroku aż do świtu czuwało pogotowie wartownicze złożone z trzech 10 osobowych grup strażników o następującym składzie: jedne podoficer pełniący rolę dowódcy grupy, siedmiu żołnierzy narodowości niemieckiej i dwóch Litwinów. Ponadto w skład pogotowia wchodziły cztery stanowiska karabinów maszynowych, z których każdy posiadał trzy osobową obsługę. Załoga Bereitschaftwache, gotowa do natychmiastowej akcji, przebywała w Wachbataillonie.

Straż gospodarcza
Wraz z budową baraków gospodarczych, administracyjnych i warsztatów, zrodziła się konieczność utworzenia warty, przeznaczonej do strzeżenia tych obiektów. Drużyna, której powierzono to zadanie, posiadała odrębny regulamin, opracowany przez miejscową komendanturę SS w Lublinie. Jedne z jego punktów mówiący o celu i zadaniach posterunków podkreśla, że do zakresu obowiązków warty nie należało strzeżenie więźniów, lecz zabezpieczenie wszystkich budynków ze zmagazynowanymi materiałami, pojazdów mechanicznych itp. przed kradzieżą, sabotażem i pożarem oraz nadzorowanie przebywających i odchodzących osób.

Umundurowanie i ogólne przepisy służbowe warty gospodarczej nie różniły się od tych, jakie obowiązywały pozostałych SS-manów.

Zabezpieczenie przeciwlotnicze
Problem powstania przepisów przeciwlotniczych wyłonił się na początku 1943 r. Już w lutym komendantura obozu wniosła prośbę o wyposażenie w broń przeciwlotniczą i przepisy alarmowe w celu przeszkolenia wartowników. Wkrótce przepisy te zaczęto realizować. Prawdopodobnie już w pierwszej połowie 1943 r. postanowiono zbudować wieże na broń przeciwlotniczą i warowne bunkry

W obozie czuwała w pogotowiu grupa SS-manów przeznaczona do wzmocnienia ochrony z chwilą ogłoszenia alarmu. Dopiero po otoczeniu terenu obozu mogły być wygaszone wszystkie światła. Aby pogotowie to działało w pełnym składzie komendantura postanowiła nie udzielać strażnikom nocnych urlopów.

Z obawy przed pożarem obozu, który mógł być wywołany ewentualnym bombardowaniem, począwszy od 16.12.1943 r. w codziennych planach warty uwzględniono systematyczne posterunki straży pożarnej na wypadek nalotu.

Strój więźnia

Obserwację i pilnowanie więźniów ułatwiał ich wygląd: ostrzyżone włosy i widoczne z daleka pasiaki albo ubrania cywilne, znakowane żółtą lub czerwoną farbą olejną z tyłu na marynarce i na spodniach. Nawet gdyby komukolwiek udało się wyjść poza obóz, strój ten nie pozwoliłby mu poruszać się swobodnie i zwracałby uwagę przechodniów. Za posiadanie odzieży cywilnej nie znakowanej groziła szubienica. Dopiero pod koniec 1943 r. zdarzały się wypadki, że więźniowie otrzymywali ubrania cywilne nie znakowane.

Ucieczkę miało uniemożliwić również obuwie. Wszyscy więźniowie, szczególnie z komand zewnętrznych, nosili buty wydrążone z drzewa, tzw. holenderki, spadające z nóg nawet podczas szybszego marszu, lub buty sznurowane na grubych drewnianych podeszwach. Zarówno w jednych jak i w drugich bieg byłby nie do pomyślenia.

- - - - - - - - - - - -
<-powrót | w górę

© Copyright Szycha (2004-2015)